
Związek, małżeństwo, dzieci – ostateczne cele szczęśliwego życia. Mając je, jesteśmy w niebie. Tylko dlaczego tak wiele osób, które zrealizowało te marzenia, jest tak bardzo niezadowolone ze swojego życia na co dzień? Wynika to przede wszystkim z mitów, które tworzymy wokół tych bez wątpienia ważnych kwestii.
Małżeństwo samo w sobie nie daje szczęścia
Sporo osób wchodzących na portal randkowy jest przekonane, że małżeństwo da im szczęście. Randki internetowe takie osoby nudzą, bo to przecież tylko strata czasu. Ślubny kobierzec czeka, a zaraz za nim jest szczęście. W rzeczywistości łatwiej jest być szczęśliwym człowiekiem bez ślubu, nawet żyjąc samotnie, niż oczkując szczęścia od samego faktu zawarcia związku małżeńskiego.
Związek powinniśmy traktować jako wspólną podróż. Małżeństwo jest swoistą stacją przesiadkową w tej podróży. Z roweru przesiadamy się na pociąg i dalej mkniemy już prosto po torach. Nie oznacza to jednak, że jedziemy w kierunku, który nas uszczęśliwia, a na pewno nie można w ciemno zakładać, że współpasażer jest zadowolony z samej podróży i jedzie w kierunku, w którym chce jechać. Tak powinno być, ale czy jest na pewno? Nie zawsze.
Dzieci to radość, ale i wyzwanie
Równie dużo osób jest święcie przekonane, że szczęście przyniosą im dzieci. Są one bez wątpienia źródłem wielkiej radości, ale trzeba mieć na uwadze, że w rozmowach o dzieciach zazwyczaj pojawiają się uśmiechy maluchów, ale już nie ich pieluszki. A w prawdziwym życiu dużo więcej jest elementów, dla których symbolem jest właśnie pieluszka.
Decydując się na dzieci, decydujemy się de facto na rezygnację z części siebie na rzecz realizowania potrzeb dziecka. Zmieszczenie siebie w krótkiej dobie jest trudne, a na dłuższą metę jest to bardzo stresujące i skomplikowane.
Życie jak projekt
Panowie robili to od zawsze, a panie też miały takie tendencje, ale zaczęły się tym zajmować w pełni świadomie od początku epoki feminizmu. Mowa tutaj o traktowaniu związku i wspólnego życia jako projektu, który się buduje niczym firmę lub karierę.
W takim podejściu oczywistym jest, że czasami trzeba zakasać rękawy i wziąć się do roboty, zapomnieć o sobie i przyłożyć się trochę bardziej. Efektem tego nierzadko jest sytuacja, w której w związku zaczynamy się zatracać i stawiamy się w pozycji dla niego służalczej. Związek jest ważny, bo to związek, a nie dlatego, że jest to coś, czego my jesteśmy częścią. Tak nie da się żyć na dłuższą metę i wcześniej czy później jedna ze stron związku wypala się.